piątek, 31 sierpnia 2012

Niezapowiedziane niespodzianki

Witam ! Informacja : filmik z tagami już w produkcji. Dzisiaj znów pełnia także jestem czujna ! Niespodzianek jednak dostarczył mi tego dnia mój chłopak. A mianowicie siedzę sobie śpiewam Don't cha, udając Nicole Scherzinger. Sprzątam, więc rolę mikrofonu idealnie odegrał mop. Od razu dodam, że w moim 'outfitcie' domowym, w żadnym stopniu nie przypominam Nicole. Szykując się do kolejnego utworu z mojej trasy koncertowej pt. ' Z kuchni do pokoju, aż po łazienke', mój domowy koncert nagle przerwał pisk domofonu. Zestresowana odebrałam. W słuchawce usłyszałam mój ukochany głos. Wykrzyknęłam od razu 'zabieje Cie!' i prędko pobiegłam chociaż umyć zęby. Ach Ci mężczyźni. Nie lubię niespodzianek, na które nie mogę się wcześniej przygotować. Tak wiem wtedy to już nie jest niespodzianka. Morał krótki : nie lubię nie zapowiedzianych wizyt. Na szczęście był to mój chłopak i nie miałam się czego wstydzić. Przed Wami parę ujęć z wczorajszego pokazu ;)

  Dodam tylko, że są to jedne z pierwszych zdjęć, na które załapał się mój partner ! Mówię Wam zawsze jest gdzieś za moim buszem z włosów lub odwrócony tyłem. A tu prosze. Jutro osatatni wakacyjny pokaz. Na weselu jako przent dla pary młodej :) Z racji tego, że moja mama idzie na inne zupełnie wesele w rodzinie, nie może mnie umalować. Dla mnie to tragedia zważając na fakt, iż jestem antytalent jeżeli chodzi o make-up. Tak więc jutro mama mojego chłopaka ją zastąpi, ciekawe co z tego wyjdzie. Wiem jedno- nie będą mogła na nią pokrzykiwać tak jak na swoja mamuśkę hehe ;)  Pozdrawiam Pussycat Dolls i rosnąca na moich ustach obrzudliwą opryszczkę ! Buźka !

czwartek, 30 sierpnia 2012

Pokazowa pełnia księżyca

Cześć ! Niestety w ostatnim poście zapomniałam dodać wzmianki o tym, że wybieram się na grilla. Przepraszam. Mówię Wam to była noc i dzień pełen wrażeń ! Niestety jak dla mnie niepozytywnych. Wszystko pięknie się zapowiadało. Pojechaliśmy po południu zgodnie z planem na działeczkę. Tak, tak na tą samą co ostatnio, gdzie świrowałam ze strachu. Jednak w czwórkę było raźniej i dodatkowo posiadałam kompankę do panikowania. Także histerie w towarzystwie jak najbardziej na tak. Przy okazji chłopacy mieli ogrom śmiechu, kiedy my na każde pstryknięcie drewna w ognisku, szmer lub podejrzany ( jak dla Nas ) cień, rzucałyśmy się im w ramiona. Śmiali się, że na pewno ten lis, którego ostatnio widziałam to był lis morderca. Ach Ci niewrażliwi chłopcy. Wracając do tematu. Wszystko pięknie kolorowo, aż tu nagle bum. Sms. Godzina 22.  Trener. Pokaz w czwartek ( miał być w piątek wieczorem i z niewiadomo jakich przyczyn był dziś ! ) Zdenerwowani musieliśmy wraz z moim partnerem ( ciekawostka : mój partner taneczny robi również za mojego chłopaka, mam 2 w 1 ) szybko obmyślać logiczny plan. Postanowiliśmy opuścić działkę gdy  na zegarku rano wybiła 10.00. Pokaz był już o 13.50. Więc miałam o wiele za mało czasu. Wyobraźcie sobie, że na pokaz, turniej szykuje się co najmniej 2 godziny. Szykuje, czyli maluje i układam włosy, nic poza tym. Masakra ! Ale daliśmy radę i pokaz na szczęście był udany !  Jeszcze pamiętam jak siedząc przy ognisku zwróciliśmy uwagę na pełnię księżyca mówiąc, że zawsze się w nią coś przytrafia. No i sprawiła, że pokaz jakimś magicznym trafem był dzień wcześniej. I mała pretensja na przyszłość do tej całej, bezczelnej pełni. Więcej mi takich niespodzianek prosze nie robić ! Zrozumiano ?

Nie lubię być nienabieżąco z moim blogiem. Pragnę go dopieszczać i dbać. Taka moja mała perełka komputerowa. Hm tak myślę by dodać niedługo filmik z tagami, ponieważ trochę je zaniedbałam. Obiecuje, że na nie odpowiadam. Jak ? Sama jestem ciekawa. Zabieram się za Wasze przemiłe komentarze. Dziękuję. Pozdrawiam cieplutko !

wtorek, 28 sierpnia 2012

Kulinarne igraszki z marzeniami

Cześć robaczki ! Wiara czyni cuda. Wiara ze szczyptą pewności siebie, samo zaparciem i odwagą. Wszystko mieszamy, aż do przekonania własnej osoby, że to dobry pomysł. Wkładamy do piekarnika płonącego dystansem do siebie ( uwaga żeby nie wyszedł z tego zakalec w postaci strachu ! fuj coś okropnego ).  Na koniec wszystko posypujemy chęcią poznania czegoś nowego. I już przepis na siebie gotowy. Mi zdecydowanie dzisiaj wyszło smakowite ciasto, które niedługo schrupię ! Moim kąskiem był casting ! Z rana zawitaliśmy wraz z mamą i ukochanym w Warszawie. Co ja bym oddała by tam mieszkać ! Miasto tak wielu możliwości. Ale do sedna. Casting nie był do jakiegoś konkretnego programu itp.. Zwyczajny casting w agencji. Pan, który go prze prowadzał był przemiły :) Długo zaintrygowana skąd go znam przyglądałam mu się dociekliwie. Aż w końcu bum ! Kojarzy ktoś może serial 'Daleko od noszy' i pierdołowatego, ulizanego, nie mniej jednak rozczulającego pacjenta, dla którego nigdy nie było wolnej sali i miał swoje łózko na korytarzu ? To był on :) Przeuroczy facet. Jak po krótkiej rozmowie się okazało trenował taniec towarzyski przez 12 lat ! Świat tancerzy jest jednak mały ;) Wracając ostatni raz do sedna, dostałam małą role w pewnym serialu. Zapewne wszystkim znanym. Jedni go lubią, inni nienawidzą. Jestem bardzo zadowolona. To nic wielkiego, dlatego na razie nie 'chwalę' się szczegółami. Dla mnie jednak każdy mały sukces jest godny świętowania. Dlatego zachęcam Was do przede wszystkim próbowania.. Sprawdzania siebie w każdej dziedzinie. Nie bójcie się świata ! Skoro mi się udało, Wam tym bardziej musi ! Zmotywowana i spełniona kładę się spać ! Zostawiam Was, byście mogli zastanowić się nad własnymi marzeniami i ambicjami. Później mi się nimi pochwalicie ! Teraz ja trzymam za Was tak samo mocno kciuki, za które dziękuję ! Dobrej nocy !


Ps. Wkrótce postaram się urozmaicić posty zdjęciami, aby było milej tu zaglądać. Iiiiii niedługo odpowiem na wszystkie tagi obiecuje !

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Marzyć każdy może :)

Witam ! Mniej gadania więcej robienia. Myśl nawiązuje do moich marzeń. By w końcu stały się rzeczywistością trzeba im trochę pomóc. Ruszyć swoje roztańczone pośladki i pokazać je światu ( spokojnie nie w dosłownym tego słowa znaczeniu ). Jutro jedne z pierwszych prób ich realizacji. Co z nich wyjdzie ? Mam cichą nadzieje, że to będzie to ! Pochwale się w kolejnej notce gdzie byłam i w jakim celu. To nic wielkiego, jednak dla mnie to sporo znaczy. Nie ważne czy się uda czy nie. Czy ktoś doceni moje starania czy wręcz odwrotnie pomyśli 'Koleżanko czego Ty tu szukasz?!'. Nie interesuje mnie to. Znaczy to dla mnie wiele, ponieważ wreszcie podejmuje jakieś kroki ku realizacji planów, być może mojej wybujałej wyobraźni. O to chodzi kochani-aby próbować ! Jesteśmy młodzi i to Nasz czas ! Kiedy jak nie teraz ? Jak będziemy mieli rodziny i dzieci ? Nie, ja właśnie chce im w przyszłości opowiadać czego to ich mama nie robiła. Czas inwestycji w siebie jest teraz ! I ja go zamierzam wykorzystać. Nie mam zbyt dużych nadziei, ani oczekiwań. Jestem przygotowana na porażkę jak i na sukces. Co to takiego ? Zgadujcie lub czekajcie do jutra. Jedynie muszą Was boleć ręce od trzymania kciuków za mnie :) Dzisiaj dam Wam odpocząć od mojego widoku ;) Buźka !

niedziela, 26 sierpnia 2012

Sceniczne marzenia

Cześć ! OK, kolejny pokaz zaliczony, odhaczony. Przede mną jeszcze 3 w ostatnich dniach kochanej beztroski. Dzisiejszy występ był przed centrum handlowym, jako rozpalenie emocji przed losowaniem samochodu. Oczywiście nie wygrałam go, jednak mam nadzieje, że swoim tańcem poprawiłam humor przegranym ;) Wierzcie mi, że nie ma nic wspanialszego jak zadowolona publiczność, która docenia i szanuje Twój występ. Uwielbiam jak swoim tańcem choć przez chwile wywołam u kogoś uśmiech. To takie miłe uczucie. Dawać radość innym. To takie trudne, a jednocześnie cudowne i magiczne-gdy uda mi się odwrócić chociaż na te parę minut uwagę ludzi od szarej rzeczywistości i zaprosić ich do mojego pięknego świata.  Chciałabym by kiedyś udało mi się być jak najlepszą gospodynią i przyjąć gości w moim świecie jak najlepiej. By poczuli przez chwile to co ja czuje. By po prostu się uśmiechnęli. Tak, tak to moje marzenie. Dać ludziom moje szczęście, które odczuwam podczas tańca. Pragnę być artystą, ponieważ kocham scenę i kontakt z ludźmi. Uwielbiam wszelkiego rodzaju występy. Wiem jedno, że scena to moje miejsce. Mam nadzieje, że moje marzenia z nią związane kiedyś choć w małym stopniu staną się rzeczywistością. Chociaż nie ukrywam, że już doświadczyłam nie raz tej przyjemności jaką jest wdzięczna publiczność. Nie wyobrażacie sobie jakie genialne, jednocześnie absurdalne sytuacje się zdarzały podczas turniejów tańca lub pokazach. A mianowicie spotykałam się już z podziwem osób, które prosiły mnie o m.in. autografy (!), czy zrobienie sobie ze mną zdjęcia. Wyobrażacie sobie Zieloną rozdającą autografy ?! Niesamowicie dziwne, żenujące i jednocześnie przyjemne uczucie, gdy ludzie proszą o tak szalone rzeczy ;) Zazwyczaj są to małe dziewczynki lub po prostu panowie ;) Przede wszystkim aktywna publika, która tak jak np. ostatnio wykrzykiwała moje imię ! Ach, nie do opisania. W takim razie trochę parkietowej odsłony.

Powiem Wam, że oprócz moich stałych inspiracji w postaci  ulubionych tancerek i  ich pokazów, to dołącza do tego grona znana wszystkim artystka, Beyonce. Ostatnio oszalałam na punkcie jej występów. Ma wszystko to czego tak bardzo pragnę. Przepływa przez nią ogromna energia i pasja. To ikona, którą ludzie kochają. Każdy jej występ jest perfekcyjnie dopracowany. Cudo ! Patrzeć i podziwiać. Gorąco polecam obejrzenie któregokolwiek jej koncertu. Ja zbzikowałam na punkcie poniższego.

 I wreszcie upragniony koniec postu kochani ;) Pozdrawiam cieplutko !


sobota, 25 sierpnia 2012

Tchórz

Cześć, cześć ! Tak jak obiecywałam już w sobotę skończyłam zabawę w działkowiczkę i do Was powróciłam ;) Powiem krótko : tego mi było trzeba ! Z resztą jak mogę narzekać na wypełnianie czasu moim ukochanym ? Było na prawdę sympatycznie i zabawnie. Hm zabawnie miał raczej mój chłopak ( do czasu aż wyczerpałam całą jego cierpliwość i przestało go to bawić ). A mianowicie działka z domkiem położna jest w uroczym lasku, posiada bramę za resztę ogrodzenia robią drzewa. Nadchodzi w końcu wieczór. Pojawia się półmrok. Mój czujny wzrok wyszukujący zagrożenia włącza się. Popijam grzecznie piwko, zajadając się przysmakami z grilla, ciągle nie tracąc czujności jestem w pozycji przyczajonego tygrysa. W każdej w chwili gotowa do ucieczki w razie jakiegoś zmutowanego robactwa, które na pewno już się na mnie czai i mnie pożre swoimi miniaturowymi ale jakże na pewno sprawnymi łapkami, ewentualnie gdyby miał wyskoczyć z krzaczków jakiś zboczony ogrodowy krasnal. Moja paranoja rośnie z minuty na minutę, a to dopiero początek wieczoru. Zaczyna się. Mój wzrok, który wyczuwa na kilometr zagrożenie-ujrzał rudą kitę chowającą się za krzakiem ! Wielka panika ! 'Aaaaaa kochanie widziałam lisaaaaa !'. Kiedy już skończyłam histeryzować, wykonując ruchy, które miały na celu obornę ( wymachiwanie rękoma i wszystkim co się da na prawo i lewo), najzwyczajniej w świecie poszłam do samochodu ( czyli jak dla mnie najbezpieczniejszego schronu ) i się tam zabunkrowałam. Jednak przygoda z lisem to pikuś w porównaniu do tego co ja przeżywałam w naszym miejscu spania. Oszczędzę Wam mojej chorej wyobraźni. W każdym bądź razie mój ukochany stanowczo ustanowił dla mnie zakaz oglądania do 2 w nocy programów na BBC typu 'Zbrodnie, które wstrząsnęły Ameryką'. Chyba rzeczywiście mi nie służą. Przykro mi ale moja paranoja nie pozwoliła mi na zrobienie ani jednego zdjęcia. Pomęczę Was tymi, które już mniej więcej znacie ;) Przepraszam ale na pewno jeszcze nie raz tu zawitają :P


A teraz zmykam ogarnąć swoją osobę po tych wszystkich wrażeniach. Iiiii jutro już kolejny pokaz :) Buźka !

czwartek, 23 sierpnia 2012

Bezsenność

Witajcie ! Czy tylko ja ostatnio mam problemu ze spokojnym znalezieniem się w łóżku i oddaniu słodkim snom ? Coś okropnego mówię Wam ! Kładę się spać o 2 w nocy i wiercę, przekręcam, szukam idealnej pozycji i nic. Do tego droga do tego łóżka jest kręta i wyboista. Wracam z treningu ok. 21. Tu się zaczyna trasa do mojego sprężystego materaca. Najpierw lodówka, potem skręcam do telewizora, potem nawijam znów do kuchni. Następnie pozostaje w niej na dłużej i szykuje jakiś pyszny napój, z którym dodaje gazu i pędzę ku komputerowi. I tak w kółko jeżdżę po mojej trasie, szerokim łukiem omijając przystanek jakim powinna być wieczorna toaleta i grzeczne udanie się lu lu. Najchętniej w ogóle pozbyłabym się na czas nieokreślony mojego punktu do spania i spędzała ten czas bardziej konstruktywnie. Wszystko może wynikać z tego, że boję się końca wakacji cały czas o tym myślę, że nie dam rady. Jest mi teraz tak dobrze i nic nie chce zmieniać. Z dnia na dzień mam co raz więcej planów na swój własny rozwój. Nie, nie ma w nich szkoły, w której muszę dulczeć do 16. Oczywiście chce wrócić do szkoły ale jeszcze nie teraz. Za wcześnie ja się dopiero rozkręcam ! Niech ktoś mi podaruje miesiąc wakacji w prezencie, a będę spełniała jego wszelkie zachcianki. Nie pozostaje mi niestety nic poza wykorzystaniem tych dni na maksa ! Jutro na szczęście będą zwolniona od nudnego spania, ponieważ wybieramy się wraz z moim ukochanym na działkę i wracamy już w sobotę ;) Nie mogę się doczekać ! Dlatego najbliższy post pojawi się prawdopodobnie dopiero w dniu powrotu :)


Z moim środowym uśmiechem pozostawiam Was do soboty ! Miłego weekendu ! Buziaczki !

środa, 22 sierpnia 2012

Psiapsiółki

Cześć ! Dzisiaj pozwolę Wam odpocząć od motywu tańca, którym zdążę jeszcze tutaj nie raz i nie dwa, a nawet i nie trzy razy pomęczyć. Dodam tylko, że w ciągu ostatnich 2 dniu doszło mi jakieś 3 pokazy. Super ! Jednak coś za coś. Pokaz kosztem wesela. Troszeczkę mi przykro. Nie tylko z tego powodu. Jednak o tym drugiem wspomnę Wam kiedy uda mi się ( módlcie się o to ! ) przekabacić mamę. Wracając do środy. Naładowana energią słoneczną, spędziłam przemiły dzień w towarzystwie mojej psiapsiółki Emilci ;) Było przemiło ! Tradycyjnie buzie Nam się nie zamykały. Ale czego wymagać od dwóch nastoletnich plotkar, które nie widziały się nie chce nawet myśleć ile miesięcy ? Uwielbiam takie dni słońce świeci i pot ze mnie leci ;P A potem nagle ni z gruchy ni z pietruchy burza. Wielka burza i wiatr, który szybko pogonił Nas do kawiarni. Przeuroczy dzień zakończyłam tradycyjnie owocnym treningiem. Przed Wami zdjęcia wykonane przez moją kochaną zdolniachę. Miłego oglądania !

 Kto bystrzejszy, zauwazy sukienkę i dodatki z poprzedniej notki :D Jako, że powyżej opisana postać jest jedyną osobą, która wie o istnieniu mojego bloga to z tego miejsca ją gorąco pozdrawiam ! :) Buźka !

wtorek, 21 sierpnia 2012

Pokazowo część 2

Witam ! Powiem Wam, że dzisiaj jestem przepełniona radością i pozytywnym nastawieniem. Mogę rozdawać swoją pogodę ducha wszystkim przybitym istotą, tłumacząc jaki to świat jest piękny. Co to słońce robi z człowiekiem ;) Przybywam dzisiaj do Was z jedynymi zdjęciami jakie udało mi się uzyskać z niedzielnego pokazu. Wyobraźcie sobie jak ciężko jest zrobić ładne, podkreślam 'ładne' zdjęcie podczas tańca, w którym ciągle się przemieszczamy i nigdy nasze ciało nie jest w stanie spoczynku. Dlatego doceniam każde jakie mam :) Parę osób wspominało o filmiku, na którym prezentuje swoje wygibasy. Z wielką chęcią kiedy uda mi się takowy sprowadzić na mój komputer, to na pewno nim się pochwale. Choć nie ukrywam, że będzie to dla mnie nie lada wyzwanie, ponieważ najzwyczajniej w świecie się wstydzę i boję Waszej reakcji. Dość pisania więcej oglądania ;)


Dodam jeszcze tylko, że ostatnio pokazy mnożą mi się jak szalone. Na co oczywiście nie narzekam :) Pozdrawiam cieplutko !

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Pokazowo

Cześć ! Roztańczoną niedziele uważam za jak najbardziej udaną. O godzinie 19 wystartowaliśmy na scenie z okazji Dnia Kowali. Było niesamowicie dużo atrakcji. Począwszy od wesołych miasteczek, grillach, balonach i wszelkiego rodzaju atrakcjach, kończąc na występach artystycznych. Powiem Wam szczerze, że, gdy tylko zobaczyłam małą scenę prędko opadły mi piórka na sukience. Wierzcie mi, że to bardzo utrudnia i psuje cały występ. Normalnie tańczę na sali wielkości sal gimnastycznych. Jednak już się przyzwyczaiłam, że nie mogę w pełni pokazać tego co potrafię, uroki pokazów. Tym razem mimo wszystko, że nie zatańczyłam na miarę swoich możliwości to występ zaliczam do udanych. Musze się również pochwalić, że pierwszy raz tańczyłam do tak licznej publiczności ! Nie mam pojęcia ile tysięcy ludzi było tam zgromadzonych ! Mówię wam to takie przyjemne ! Jeszcze do tego miałam swoje grono 'fanów' hehe, którzy głośno wykrzykiwali moje imię :) To przemiłe i bardzo motywujące. Aż chce się tańczyć dla takiej publiki. Wierzcie mi, ze to bardzo doceniam, ponieważ niektóre moje pokazy przypominały dosłownie stypy. A ludziom czasem się nawet brawa nie chce bić. Wtedy czuje się zażenowana. Tutaj mały przedsmak w postaci przygotowań do wczorajszego pokazu.


Zdjęcia wykonane niestety telefonem, z racji nagłego focha mojego aparatu. W takim delikatnym scenicznym wydaniu, ponieważ na pokazy staram się nie malować, ani nie czesać tak ja na turnieje tańca ( w dziennym świetle przesadny makijaż i fryzura wygląda po prostu głupio )W kolejnej notce zaprezentuję więcej zdjęć moich turniejowych makijaży oraz kosmetykow jakich używam :) Pozdrawiam cieplutko !

sobota, 18 sierpnia 2012

Friends relationships

Witam ! Długo zabierałam się do tego postu, ponieważ chciałabym jak najlepiej oddać problem mojej sytuacji. Wszystko rozumiem i wiem jak mam postępować. Jednak ciekawa jestem czy macie podobne rozterki. Do sedna sprawy już się kochani wybieramy ;) Problem dotyczy relacji między jednej z połówek zakochanej pary, a przyjaciółmi drugiego gołąbeczka. Oczywiście wszyscy byśmy chcieli od razu świetnie zacząć się dogadywać i żyć w jednej ogromnej przyjaźni. Niestety nie zawsze jest to Nam dane. Czasem w ogóle, a czasem najzwyczajniej w świecie na takie uczucie i przywiązanie do ludzi potrzeba po prostu czasu. Z reguły jestem osobą niecierpliwą. Jednak zawsze otwartą na ludzi. Do tego bardzo zależało mi by wywrzeć jak najlepsze wrażenie dla tak ważnych dla niego ludzi. Chciałam pokazać się od jak najlepszej strony. Mimo wszystko zawsze jestem niestety traktowana z góry jako tylko nie doświadczona życia siedem nastolatka. I to prawda, różnię się od nich o te 4 głupie lata. Jednak nie uważam się za gorszą, nie posiadając tego małego stażu życiowego. Oczywiście ja też nie jestem idealna, ponieważ kiedy choć przez chwile poczuje odtrącenie-natychmiast zamykam się w sobie. Z osoby, której nie da się przeoczyć przez busz włosów, nagle zamieniam się w małą cichą Karolinkę wykorzystującą busz jako idealną kryjówkę i azyl do odizolowania się. Zaczynam się zachowywać jak dzikus i uciekam gdzieś daleko myślami. Tylko tyle mi wtedy pozostaje. Ale jak mam się zachowywać, kiedy oni wspominają swoje piękne stare czasy ?  Ja wszystko rozumiem, to normalne tak samo zachowuje się wśród swoich znajomych. To naturalne przyjaźnią się i odlatują daleko do przeszłości. Ciężko się wpasować w towarzystwo. A jeżeli towarzystwo to zupełnie inna paczka puzzli niż moja ? Oni również przez jakiś czas starali się niby abym weszła do ich pudełka. Jednak na kilometr wyczuje, kiedy choć jeden mały puzzel nie chce mnie w swoim obrazku . A Jeżeli ja jestem puzzlem wyrwanym zupełni z innej układanki ? Trzeba to za akceptować i starać się wpasować na tyle ile można. Tak zrobiłam. Przycięłam troszeczkę rogi mojego puzzla i delikatnie dostosowałam się do jedności jaką oni tworzą. Reasumując moją potwornie zakręconą notkę, którą nie wiem czy ktokolwiek zrozumiał i czy w ogóle doczytał ! Wszystko przez mój natłok myśli i całą tą sytuacje, którą tak bardzo chciałabym szczegółowo opowiedzieć. A teraz aby Was nie dręczyć dłużej powiem krótko, że jutro szykuję mi się roztańczony dzień ;) A dlaczego zobaczycie wkrótce :)


A co Wy sądzicie ? Znaleźliście się może w podobnej sytuacji ? Pozdrawiam !

czwartek, 16 sierpnia 2012

Karolina vs. Pasożyt

Witam ! Chyba ostatnio zaczęłam dorastać ! Podobno człowiek zmienia się co 7 lat, więc mi jeszcze parę zostało. Jednak jestem w jednym z bardziej burzliwych okresów w swoim życiu. To właśnie teraz ukształtowuję samą siebie. Zmieniam się i dojrzewam. Z mieszanki hormonów, problemów typu ' ooo nie ona ma taką samą bluzkę jak ja lub nie mam w co się ubrać' i nie zrównoważonego czasem toku myślenia nastolatki -ma powstać osoba dorosła, zdolna do samodzielnego życia. To już za pół roku. Teoretycznie będę dorosła. Czyli będę posiadać dowód osobisty i większe prawo nad decydowaniem o własnym losie. Mam nadzieje, że nie odbije mi sodówka 'dorosłości' ;) Jednak ostatnio zaprzeczam sama sobie. Zachowanie niegdyś przeze mnie negowane, dziś jest u mnie na porządku dziennym. Kiedyś gdy słyszałam o podobnych rzeczach od razu moją twarz wypełniało stado zmarszczek, wyrażających zdegustowanie i nie zrozumienie. Nie zrozumienie idealne słowo. Mimo wszystko malutki cień starej mnie, podpowiada mi cichutko dalej w głowie, że to co robię nie jest normą. To tak jak w bajkach aniołek i diabeł stoją po dwóch stronach głowy. Tak teraz ja mam dwie Karoliny. Jedna to wredny pasożyt z poprzedniej notki chowający się w prawym loczku, a druga czyha w lewym kędziorku i po złym czynie leczy rany, robiąc staranny opatrunek na wyrzutach sumienia. Mimo wszystko Pasożyt podarował mi małą szkołę w wakacje. Teraz będę bardziej wywarzała słowa i nie będę oceniała ludzi. Okażę zrozumienie, którego wcześniej brakowało. Przed Wami moja osoba w wersji  'nie Pasożyt'.


Pozdrawiam cieplutko i obiecuję wkrótce ciekawsze posty !

środa, 15 sierpnia 2012

Lazy day

Witam Was w ostatnie godziny święta. Sklepy, kawiarnie, centra handlowe wszystko nieczynne. Szczerze nie przepadam za takimi dniami, oczywiście rozumiem, że ludzie pracujący też muszą odpocząć. Nie jestem jakimś maniakiem, który dzień bez wydania pieniędzy uważa za stracony. Nie, nie. Po prostu nie lubię tego typu dni. Dzień ma zabawarwienie niedzielne. Dlatego został spędzony w raz z moim ukochanym na leniuchowaniu. Dla mnie święto=dzień łasucha :)


A jak wyglądały Wasze wolne dni ? Chociaż ciężko u niektórych z Nas nazwać wakacyjny dzień 'wolnym' ;) Buźka !

wtorek, 14 sierpnia 2012

Pasożyt

Witajcie ! Potrzebuje motywacji. Źle. Potrzebuje sposobu na utrzymanie i wykorzystanie motywacji. Nigdy mi jej nie brakuje. Mogłabym ją sprzedawać, rozdawać, a i tak pozostałoby jej jeszcze sporo. Jednak gdy powinnam z niej skorzystać, nagle gdzieś wyparowuje. Na jej miejsce wchodzi ta druga zła, leniwa i nieambitna Karolina. Ta druga Karolina, ma ksywkę 'Pasożyt'. Niszczy sama siebie, nie pozwalając się rozwijać. Zżera od środka, tworząc z zawsze uśmiechniętej dziewczyny, małego użalającego się nad własnym ( bardzo łaskawym ) losem, człowieczka. Nienawidzę tej odsłony siebie. Pasożyt uwielbia taką wilgotną pogodę. Najbardziej lubi pojawiać się w dni, kiedy to niebo wypełnia szara przygnębiająca warstwa puchu, wydobywającego mokrą substancję. Przez, który nie ma szans przebić się ciepło oślepiających promieni złotej tarczy. Najchętniej powróciłabym do obozowych chwil. Poniżej ostatnie zdjęcie, które niedawno od kogoś otrzymałam. Na ich widok, uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy.



 Powyższe słodkości, robią ostatnio za moje śniadanie, obiad i kolacje ;)

Dzisiejszy post jest idealny na deszczowe pogody, a tak żeby to się dobić bez powodu. Potrzebuje słońca, które na nowo naładuje moje baterie, ponieważ starą energie muszę bardzo oszczędzać. Pozdrawiam !

niedziela, 12 sierpnia 2012

Szczęściara

Witajcie ! Ostatnio w moim świecie zawitało do mnie kawałek szczęścia. Uśmiechnęło się do mnie i pomogło wygrać konkurs na jednym z przeze mnie odwiedzanych blogów ! Szybko odwzajemniłam uśmiech, głośno śmiejąc się do siebie, gdy ujrzałam maila z gratulacjami. Dziękuję bardzo za wygraną http://dzemper.blogspot.com/. Nawet nie wiesz ile radości mi sprawiłaś ;) Dostałam piękną bransoletkę. Uwielbianą przeze mnie pandorę. Możecie ją znaleźć tutaj http://www.toowee.pl/ . Ja już biorę się za oglądanie innych cukiereczków z tej firmy. Sama dawno już stworzyłam własną pandorę. A ta wygrana idealnie będzie do niej pasować, dzięki pięknym koralikom i kolorystyce. Dość pisania zobaczcie sami. Pierwsza to wygrana, zaś kolejna to ta, w której posiadaniu już jestem. Obydwie prezentują się następująco.


Zostałam również otagowana przez http://akdols.blogspot.com/ , którą serdecznie pozdrawiam ! :)


1. Jestem...

Jestem osobą osobą towarzyską, tolerancyjną i chętną do pomocy. Kochającą poznawać nowych ludzi, jednak z dystansu. Często sprawiająca wrażenie zamkniętej w sobie. Najpierw wolę wybać teren i wiedziec na co sobie mogę pozwolić. Zawsze mam coś do powiedzenia. Stąd pomysł prowadzenia bloga, by trochę innych odciążyć od moich wiecznych przemyśleń ;)
   2. Bywam...
Zazdrosna, samolubna, egoistyczna i zawsze zbyt bardzo histeryzuję. To jedne z moich najgorszych wad. Przynajmniej w moich oczach.
3. Uwielbiam...
Przede wszystkim tańczyć ! Jak niektórzy już wiedzą do moja wielka pasja, z którą wiążę przyszłość. Tańcząc wiem, że jestem we właściwym miejscu i robię to co powinnam. Jestem po prostu szczęśliwa.
4. Boję się...
Najbardziej boję się porażki. Strach, że większość moich marzeń, planów nigdy nie zagości w moim życiu.  Boje się przyszłości, jak będzie wyglądała i co w niej będzie.   
5. Moje uzależnienie..
Jednym z moich największych uzależnień jest jedzenie. Kocham jeść jak chyba większość z nas. Nie potrafię nad tym uzależnieniem zapanować. Mogę jeść i jeść.


A ja zachęcam do tagowania wszystkich ( aby nikomu nie było przykro ), którzy mają na tą urocza zabawę ochotę. To świetna okazja do zapoznania się z czytelnikami jak i z samym sobą. Mała chwila refleksji na swój temat każdemu się przyda. Pozdrawiam cieplutko !

piątek, 10 sierpnia 2012

Urodzinowa katastrofa

Cześć misiaczki !Ach, coś czuje, że 9 sierpień co roku będzie tak samo stresujący. Urodziny dwóch ukochanych osób w jednym dniu to niezły meksyk ! Nie ułatwił mi go okropny los w połączeniu ze złośliwością przedmiotów martwych, co stworzyło wybuchową mieszankę negatywnych emocji. Post zawitał by na blogu już wczoraj jednak, nawet mój blog był tamtego dnia przeciwko mnie. Wspominałam o prezentach. Żadne z dwóch wcześniej wymienionych osób go nie otrzymało. Prezent dla mamy, nie wypalił przez mojego tatę. Jednak zrobię wszystko co w mojej mocy by go w końcu otrzymała. Zaś upominek dla mojego mężczyzny, przy odbiorze okazał się droższy o połowę swej sumy. Jednak nie byłam w stanie z niego zrezygnować, ponieważ tak się na niego nastawiłam. Niestety odebrać go mogłam dopiero dzisiaj. Pozostało podarować im część artystyczną mojego prezentu, a mianowicie wierszyki, które dla nich stworzyłam. A solenizanci musieli uzbroić się w cierpliwość, szczególnie mamusia. Przed Wami prezentuję kilka zdjęć z ogniska urodzinowego mojego 21 latka oraz jego prezent.


                                              Nasze wspólne zdjęcie w formacie plakatu :)








             Właśnie dlatego nigdy nie mam uwiecznionych ognisk, ponieważ flesz w nocy mnie dobija ! ;)



Na koniec dodam, że wybierałam się na powyżej widziane ognisko z okropnym nastawieniem. Rzeczywistość na szczęście okazała się inna i doskonale się bawiłam. Pozdrawiam !

środa, 8 sierpnia 2012

Zakupów noszenie, dobre na pocieszenie !

Witajcie ! Mimo, że w Łodzi wyjątkowo źle się czułam ( a dlaczego, dowiecie się wkrótce ), to domowa rutyna mnie tak samo przytłacza. Marzę o wyjeździe. Nie, nie o żadnej wielkiej wyprawie. Byle gdzie. Byle z dala od monotonii. Byle bym czuła oddech ukochanego. Wiem, jestem obrzydliwie zachłanna. Sumując wszystkie podróże wakacyjne, to w swoim towarzystwie spędziliśmy miesiąc czasu. Po czym wracając do rodzinnego miasta, oczywiście nie było dnia byśmy się nie widzieli. A mi co ? A mi mało ! To się nazywa urok bycia razem parę miesięcy. Jednak apetyt rośnie, w miarę jedzenia. To prawda. W takim razie chcę pęknąć z przejedzenia. A już jutro pochwalę się Wam jakimi prezentami, pragnę sprawić przyjemność mojej mamie i chłopakowi, w dniu ich urodzin ( tak mają w tym samym dniu, przekichane z wydatkami hehe ). A teraz za prezentuję moje ostatnie nabytki, z których jestem niesamowicie zadowolona. To cała ja, różowa sukienka, świetnie skrojona, podkreślająca genialnie figurę. Małe kwiatuszki dodają dziewczęcego uroku, a krój i długość, seksapilu jednocześnie. Do tego spodnie z przewiewnego materiału, rozpoczęte i zakończone ściągaczem, w świetny etniczny wzorek. Idealne na letni wypad na miasto. Plus drobiazg, do których mam wstrętną słabość, a mianowicie tym razem mojemu sroczemu oku wpadła bransoletka z koralików. Niedługo postaram się pokazać w poniższych rzeczach, ponieważ zdjęcia nie oddają ich wdzięku.




Sukienka-Oodji ( 39 zł )
Spodnie-Terranova ( 39,99 zł )
Bransoletka-Oodji ( 12 zł )

Zmykam szykować dalszą część własnoręcznego prezentu dla moich milusińskich. A co to takiego dowiecie się jutro ;) Pozdrawiam cieplutko !

+ z wrażenia bym zapomniała, że będąc dzisiaj w Ikei, spotkałam panią Katarzynę Pokosińską ! Ochy i achy ! Hehe ;) To była nie lada gratka dla takiego miłośnika kabaretów, jak ja ;)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Home sweet home

Cześć ! Ostatnie 4 urocze dni, spędziłam w Łodzi. Wraz z moim partnerem pojechaliśmy odwiedzić znajomych. Osobiście uważam, że Łódź, to jedno z najsympatyczniejszych miast. Stare kamienice, połączone z nowoczesnymi budynkami nadają świetny klimat. Niestety nici ze zdjęć, ponieważ cały wyjazd prze siedziałam gdzie ? W życiu nie zgadniecie, co można robić będąc w tak świetnym mieście, pełnym rozrywek i pięknych zakątków. Halo, halo ? Ktoś się może domyśla ? Siedzieliśmy w domu ! Tak, tak dokładnie w domu. Wszystko za sprawą prze prowadzanego remontu, w którym pomagaliśmy. Mam być szczera ? W takim razie, osobiście mnie ten wyjazd zawiódł. Inaczej go sobie wyobrażałam. Było w porządku i tyle. Jedyne moje wyjście, to poranne zakupy na śniadanie. Był nawet dzień kiedy..uwaga, uwaga..połowę doby przespałam. Dobra dość narzekania. Oczywiście były miłe aspekty wyjazdu, tzn. teraz już jest mi nie miło nawet na samą myśl hehe. A mianowicie codziennie na kolacje zamawialiśmy ogromną pizze, na którą teraz nie mogę patrzeć. 3 dni z pizzą to stanowczo zbyt wiele. Dlatego kiedy weszłam do domu, od razu się uśmiechnęłam, czując obiadek mamusi. Przed Wami jedyne zdjęcie, które udało się zrobić !


A teraz muszę powrócić do przerażających i nękających mnie myśli. Pozdrawiam !

czwartek, 2 sierpnia 2012

Złota rybka

Witam wszystkich w ten piękny sierpniowy dzień ! Ostatnio w poście z tęsknoty za kontaktem z publicznością, poprosiłam o pokaz. Bum, wchodzę na trening i dowiaduję się, że owe marzenie zostaje spełnione. A mianowicie 18 sierpnia występuje przed koncertem Kombi. Dziękuję bardzo ! A może mój blog to taka mała złota rybka, spełniająca życzenia ? Jeśli tak, to śmiało zgłaszajcie tu swoje wszelkie pragnienia. Z wielką chęcią ich wysłucham, a resztę załatwi mój kochany blog. Lista życzeń jest już otwarta. W takim razie ja poproszę o nową, cudowną sukienkę do tańca, jakiś wyjazd do ciepłych krajów, zegarek ( tak, tak dokładnie ten na który mnie nie stać ), perfumy Oh Lola, o o i jeszcze ten złoty naszyjnik z imieniem. Z góry dziękuję ;) A jak na razie sama spełniłam moje jedno marzenie, o mrożonej kawie. Przed Wami zdjęcia z wypadu nad pobliskie kąpielisko. Niestety nikt nie jest w stanie wytrzymać ze mną dłużej niż godzinę na słońcu :(




W domu tyle pyszności przygotowanych przez mamusię, zaczynając od mojej ulubionej zapiekanki, kończąc na murzynku. Pychaaa ! A ja akurat wyjeżdżam. Gdzie ? Dowiecie się już niebawem ;) Do kolejnej notki ! Pozdrawiam ciepllutko !